poniedziałek, 27 sierpnia 2012

u schyłku lata....i pizza na bogato


Składniki :
  • ciasto gotowe lub samodzielne klik
Farsz:
  • 2 jajka ugotowane na twardo i pokrojone w plastry
  • pomidor pokrojony w plastry
  • kiełbasa pokrojona w plastry
  • kilka pieczarek pokrojonych w plastry
  • zielone oliwki ,kilka sztuk pokrojone na plasterki
  • wiórki zółtego sera (garść)
  • keczup do smaku,oregano,sól
Wykonanie:

Gotowe ciasto porcjujemy na małe kawałki,układamy warstwami przygotowaną kiełbaskę,jajka ,pomidory,pieczarki i oliwki.

Na wierzch posypujemy startym serem i oregano,ewentualnie odrobiną soli.

Pieczemy w temp.180 stopni do zarumienienia.

Gotową pizzę podajemy z keczupem lub innym sosem wedle uznania.


....i spacer z Anną....ścieżkami,które zwiastują przedsmak jesieni,pory roku ,która jednych cieszy  ,innych deprymuje,czyli wprawia w stan zakłopotania depresyjnego,a szkoda.Bo jak można nie kochać ciepłych ,melancholijnych barw jesieni:pomarańczy,brązów,żółci,rudego jesiennego ciepła,który miały/mają nasze rude kociaki i kolor włosów mojej przyjaciółki.Pamiętam ten wypłowiały jego odcień na mojej głowie,sztucznie zrobiony,niezbyt ciepło akceptowany przez mamę wtedy.Ale za to rude zwierzaki ,które sprowadzałam do rodzinnego domu były kochane przez wszystkich domowników.....niestety wielu z nich codzienny los na wolności nie oszczędził......Pozostały w naszych sercach i pamięci tego bloga,zaistnieją jeszcze w przekazie archiwalnych fotek.Tak jak i nie zabraknie rudo-barwionego jesiennego pejzażu złotej polskiej jesieni,jak i tej z deszczowymi kroplami na szybach,smutnej w szybkim zmroku jesiennego wieczoru,albo  blasku kominkowego ciepła.Jak już wiedzą Ci,którzy mnie znają bliżej.....lubię wszystkie nasze cztery pory roku.....i podziwiam je na ścieżkach mojego życia z tym samym entuzjazmem.......i przesyłam ciepły powiew jesiennego wiatru,tym którzy tych klimatów nie akceptują.Beatka z ciepłą myślą o Tobie,w tym pisaniu,może tu zaglądniesz,może .....polubisz kiedyś jesień z jej tęczowymi,ciepłymi barwami.....Tak jak nasze podwórko ,między netem a realem,które było odległe do czasu.....

A w domowym zaciszu -zwiastun jesieni ,to zapach smażonych powideł śliwkowych,głównie węgierkowych,o moim ulubionym kolorze fioletu,i winogrona w tym też kolorze ,i w kolorze zieleni.....owoce,które w rodzinnym sadzie czekają na przetworzenie.....już wkrótce pewnie.......
I coroczny wystrój żyrandola,stosowny do pory roku,ten jesienny mój ulubiony....z czasem ozdobiony zostanie zasuszonymi liśćmi jeszcze.....i dekoderami,których co roku przybywa.... ;)









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do dodawania własnych uwag po wypróbowaniu przepisu ;).