Po przebudzeniu , po nocnym dyżurowaniu miałam ochotę na mini pączusie ,które robię błyskawicznie,ale do nich potrzebny jest twarożek,a tego akurat w lodówce dzisiaj u nas brakuje.Nie chciałam tez fatygować Monci,bo zakuwa do jutrzejszego egzaminu,no i tym sposobem trafiłam na przepis wrzucony na facebooka przez Dorotę z z bloga Moje Wypieki, i się okazało,że akurat do jej propozycji mini pączków mam potrzebne w kuchni wszystkie składniki. Zatem długo się nie zastanawiałam. Do ich przygotowania nie potrzeba ani zbyt dużo czasu, ani rękawa cukierniczego, bo ciasto nabieramy łyżeczką prosto z miski i jedynie ostrożnie wrzucamy na rozgrzany olej. Za Dorotą też przetaczam ciekawą historię przepisu, który wywodzi się z XVIII wieku. Nazwa pączusi to nic innego jak "pierdnięcia mniszki", "wiatrowe pączki" , czy "westchnienia mniszki". Mi najbardziej do gustu przypadła nazwa "wiatrowe pączki" , bo robi się je tak błyskawicznie, jak błyskawiczny jest powiew wiatru. Godne wypróbowania nie tylko na Tłusty Czwartek.
Cytuję: "Pets de nonnes powstały w klasztorze Marmoutier koło Tours w Alzacji, znanym niegdyś z doskonałej kuchni. W czasie przygotowań do obchodów dnia patrona, św. Marcina z Tours, wszystkie mniszki krzątały się w kuchni. Nagle rozległ się dźwięk dziwny i donośny, podobny do stłumionego jęku organów. Ów dźwięk, który wprawił w osłupienie skonsternowane mniszki, wydała nowicjuszka o imieniu Agnès. Drodze zawstydzona zachwiała się i upuściła łyżkę ciasta do garnka z gorącym tłuszczem."
Cytuję: "Pets de nonnes powstały w klasztorze Marmoutier koło Tours w Alzacji, znanym niegdyś z doskonałej kuchni. W czasie przygotowań do obchodów dnia patrona, św. Marcina z Tours, wszystkie mniszki krzątały się w kuchni. Nagle rozległ się dźwięk dziwny i donośny, podobny do stłumionego jęku organów. Ów dźwięk, który wprawił w osłupienie skonsternowane mniszki, wydała nowicjuszka o imieniu Agnès. Drodze zawstydzona zachwiała się i upuściła łyżkę ciasta do garnka z gorącym tłuszczem."
/cytat pochodzi z książki "Głodny mnich czyli sekrety refektarza" Roberta Macieja/
wiatrowe pączki...westchnienia mniszki ...
składniki :
(mi wyszło z podanych składników 20 sztuk)
- 120 ml wody
- 120 ml mleka
- 140 g mąki pszennej (u mnie krupczatka)
- 80 g masła
- 3 duże jajka
- szczypta soli
- 1 łyżeczka rumu (przepis źródłowy go nie podaje)
dodatkowo:
- cukier puder do oprószenia
- olej do smażenia
W garnku zagotowujemy wodę z mlekiem, masłem i szczyptą soli. Zmniejszamy ogień i na wrzątek jednym ruchem wsypujemy przesianą mąkę, cały czas energicznie mieszając. Ucieramy ciasto, aż będzie gładkie i zacznie odstawać od ścianek garnka. Studzimy.
Wystudzone ciasto miksujemy z wbijanymi kolejno jajkami i rumem, do otrzymania gładkiego ciasta.
Olej rozgrzewamy w szerokim rondlu, aż zacznie "syczeć". Małą łyżeczką nabieramy ciasto z misy i ostrożnie wrzucamy na rozgrzany olej. Smażymy pączusie z obu stron na złoty kolor. Wyjmujemy, odsączamy z tłuszczu na ręczniku kuchennym. Odkładamy do przestudzenia. Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do dodawania własnych uwag po wypróbowaniu przepisu ;).